środa, 11 marca 2015

Rozdział 5 - Przeprowadzka.

Przepraszam. Zupełnie nie mam czasu na nic. Rozdział dzisiaj krótki, ale zawarłam w nim wszystko co chciałam. Następny będzie już dłuższy, bo szykuje się akcja! :)

___________________________________________________________________



        Siedziała w jakiejś małej i śmierdzącej celi. Wpatrywała się wściekle w ścianę przed sobą. Zabrali ją bardzo szybko i brutalnie, nie zdążyła się nawet pożegnać. Zawlekli tutaj i gwałtownie rzucili na zimną posadzkę. Upadła, boleśnie raniąc kolana i łokcie. Nie odezwali się do niej nawet słowem, więc nie miała pojęcia, co tak dokładnie tam robi. Jedyną pewną rzeczą było to, że już nie wróci do Megan.
        Po chwili usłyszała kroki na korytarzu. Jej serce przystanęło spodziewała się wszystkiego, ale nie tego, co zobaczyła. Draco Malfoy pojawił się w drzwiach i obrzucił ją przelotnym spojrzeniem. Od razu odwróciła od niego wzrok i znów zaczęła się uparcie wpatrywać w ścianę. Podszedł do niej bardzo powoli i usiadł tylko kilka centymetrów od niej, na niewygodnej, drewnianej ławce. Cisza między nimi była pełna napięcia, które wręcz błagało o rozładowanie. Był w niej cały ból, tęsknota i wszystkie niewypowiedziane słowa, jakie tylko można sobie wyobrazić.
      - Żyjesz – stwierdziła zupełnie pozbawionym emocji głosem, patrząc uparcie w ścianę. Nie była pewna, co skłoniło ją do przerwania tej ciszy.
      - Najwidoczniej – odpowiedział równie bezbarwnym tonem.
Starała się nie patrzeć na niego nawet kątem oka.
      - I nie raczyłeś mnie o tym poinformować?
      - Najwidoczniej – jego głos stał się lekko niecierpliwy.
      - Pozwoliłeś, żebym żyła w poczuciu winy?
      - Najwidoczniej. Trzeba było ze mną uciec, Granger... - w jego głosie pobrzmiewało teraz wyraźne rozbawienie, co sprawiło, że Hermiona miała ochotę uderzyć go w tę uśmiechniętą i przepełnioną złośliwością twarz.
        Fakt, proponował jej ucieczkę podczas szalejącej obok nich bitwy o Hogwart. Według niego miała zostawić przyjaciół i uciec z nim gdzieś daleko. Nie pozwolił jej na to honor, przez co potem cierpiała, obwiniając się o jego śmierć.
        Zapadła pełna napięcia cisza. Dziewczyna zacisnęła dłonie w pięści i starała się powstrzymać buzujące w niej emocje. Wściekłość mieszała się w niej z żalem.
      - Ty cholerny, bezduszny dupku! Przez dwa lata żyłam w przeświadczeniu, że mogłam zapobiec twojej śmierci – krzyczała przez łzy, uderzając pięściami w jego tors. Wylewała wszystkie emocje, które zbierały się w niej, odkąd zobaczyła go żywego.
         Przez chwilę nie reagował, ale po chwili złapał ją mocno za nadgarstki i przyciągnął do siebie tak blisko, że poczuła na twarzy jego ciepły oddech.
      - Nigdy więcej tego nie rób, bo zawiśniesz. Chyba nie wiesz, kim jestem... - wysyczał pełnym jadu głosem i odepchnął ją od siebie. Zachwiała się i spojrzała na niego nienawistnie.
      - Wieszacie ludzi? - zapytała, choć widziała już kilka takich egzekucji. - Wielcy czarodzieje czystej krwi zniżają się do poziomu mugoli – prychnęła.
      - Uznaliśmy, że nie zasługujecie na śmierć spowodowaną magią. Z resztą, wieszanie jest bardziej efektowne.
Przewróciła tylko oczami w odpowiedzi.
      - Cudownie – mruknęła po chwili. - Więc jakim cudem żyję?
      - Widzisz... Zgodziłem się, żebyś u mnie zamieszkała tylko ze względu na nasz epizod. Znajomości się czasem przydają, Granger.
        Epizod... Może i nie byli najszczęśliwszą parą na świecie, ale nigdy nie nazwałaby tego epizodem. Kochała kogoś po raz pierwszy... Z pewnością powinien nazwać to inaczej. Albo chciał ją zranić, albo naprawdę w jego życiu nie odegrała żadnej szczególnej roli.
        Chciała prychnąć, ale powstrzymała się w ostatniej chwili. Nie powinna już denerwować do bardziej. Jej życie i tak wisiało na włosku.
      - Dlaczego trafiam akurat do ciebie – odważyła się zadać to pytanie po pełnej napięcia ciszy.
      - Astoria bardzo na to nalegała. Twierdzi, że musi wyrównać z tobą rachunki. Zgodziłem się na to tylko w ramach prezentu ślubnego.
      Na wieść o ślubie jej serce przeszył skurcz. Wiedziała, że jest zaręczony, ale odczuła to z pełną mocą, gdy usłyszała tę informację z jego ust. Starała się jednak zachować zimną krew, aby nie pokazać mu, że ją zranił.
      - Słyszałam, że szlamy długi u was nie żyją – powiedziała pierwsze, co przyszło jej na myśl.
      - Zobaczymy, ile ty się utrzymasz – uniósł jedną brew i przez chwilę przypominał jej Dracona, którego kiedyś znała.
      - Nie złamiesz mnie – warknęła, patrząc mu wyzywająco w oczy.
      - Ciekawe... - wyciągnął rękę, jakby chciał dotknąć jej twarzy. - Zawsze wydawałaś mi się zaskakująco krucha – cofnął szybko dłoń kilka centymetrów od jej policzka.
      - Powinieneś zaktualizować informacje – mruknęła i sama odsunęła sie jak najdalej od niego.
Zapadła cisza pełna nerwowego napięcia. Hermiona znów wpatrywała się w ścianę, a Draco błądził wzrokiem po swoich dłoniach.
      - Jest jeszcze jedna sprawa... Ja wyjeżdżam na kilka dni, a ty nie możesz zostać dłużej w lochu... Zamieszkasz na razie u Notta. Tydzień lub dwa... Musisz się dobrze sprawować bo on nie jest tak łaskawy jak ja. Zabierają cię dziś w nocy – od razu po wypowiedzeniu tych słów poderwał się z miejsca i wyszedł pospiesznie bez odwracania się za siebie.
        Na łzy pozwoliła sobie dopiero, gdy trzasnęły za nim drzwi. Więc taki los ją teraz czeka? Tułaczka po domach śmierciożerców i nienawiść na każdym kroku?
        Myślała czasem o śmierci, która wydawała się najlepszym rozwiązaniem. A z pewnością najprostszym. Teraz miałaby okazję, jaki problem byłby z rozpiciem szkła i podcięciem sobie żył? Jaki z powieszeniem się na pasku w domu Dracona? Miała teraz tyle sposobności, ale ona chciała żyć. Nawet w takim świecie i za taką cenę. Nawet, kiedy jej organizm powoli umierał, zużywając ostatki energii? Pożywienie, które dostawała nie wystarczało, aby utrzymać ją przy życiu na długi czas. Megan jakoś się trzymała, ale jedyne co z niej zostało po roku, to szkielet ubrany w skórę. Nie miała już woli walki, ani siły by żyć.
        I chociaż żebra Hermiony zaczęły być widoczne bez problemu, a nogi i ręce stały się kościste, chociaż czekał ją niepewny los, ona chciała żyć. Trzymać się kurczowo istnienia, nawet takiego. Na razie miała względną ochronę, ale co będzie dalej? Nie ważne, na to przetrwa. Przeżyje wszystko i wróci do domu.


        Po dłuższym czasie stało się jasne, że już ani na chwilę nie wróci do celi. Najwidoczniej zabiorą ją z tego małego pomieszczenia, w którym widziała się z Draconem. Nie będzie miała nawet okazji pożegnać się z Megan, która tyle dla niej zrobiła... Nie pożyczy jej szczęścia i nie obieca, że zrobi wszystko, aby wyciągnąć ją z tego okropnego miejsca. I nie zapewni, że wojna niedługo się skończy. Zostawi ją bez słowa podziękowania czy pożegnania i odejdzie, choć najprawdopodobniej już nigdy się nie zobaczą.
        Drzwi otworzyły się i stanął w nich jakiś starzec, którego pierwszy raz widziała na oczy. Miał surową twarz, ale był niemalże delikatny, kiedy zawiązywał jej oczy czarnym skrawkiem materiału.
      - Po co to? - odważyła się zapytać, kiedy żaden jego ruch w jej stronę nie był gwałtowny.
      - Zwykłe środki bezpieczeństwa, moje dziecko – jego głos nie ociekał pogardą i nienawiścią. Wręcz przeciwnie, był łagodny i melancholijny.
Zaskoczyła ją odpowiedź tego człowieka. Spodziewała się krzyku lub uderzeń.
       Złapał ją delikatnie za ramię i wyprowadził z ciasnej celi. Nie wiedziała dokładnie, gdzie idzie, ale mężczyzna prowadził ją bardzo wprawnie, co chwilę instruując, że ma podnieść nogę wyżej, bo muszą wejść po schodach. Nagle Hermiona zapragnęła wiedzieć o tym starcu jak najwięcej. Jak się nazywa, kim jest i dlaczego został śmierciożercą? Dlaczego jest dla niej delikatny i wręcz dobry?
Rozpłakała się, gdy jej skóry dotknął delikatny, letni wiatr. Przez chwilę poczuła cząstkę wolności, którą jej odebrano. Ręka, która przed chwilą trzymała ją kurczowo, poklepywała ją teraz uspokajająco. Musiała być noc, bo powietrze miało specyficzny zapach i chłód.
Starzec przez chwilę pozwolił jej rozkoszować się tą chwilą, ale potem deportował ich bez ostrzeżenia.


        Pierwszym, co zobaczyła po zdjęciu materiału, zasłaniającego jej oczy, był ogromny, ale posępny dom. Jego zarys rysował się przed nią całą swoją okazałością.
      - Dziękuję ci, Anders – usłyszała za sobą głos Notta i odwróciła się natychmiast. Chłopak żegnał się ze staruszkiem, który ją tu deportował. Chciała jakoś podziękować mężczyźnie za okazaną łagodność, ale nie chciała wpędzić go tym w ewentualne kłopoty.
Podwórko oświetliło się nagle i wszyscy spojrzeli w stronę domu. Mary stała w progu w koszulce nocnej i mrużyła oczy. Satynowy, krótki materiał nie zasłaniał jej kościstych, chyba jeszcze chudszych niż zwykle, nóg.
      - Pospieszcie się, chcę spać – jej ton można by było uznać za warknięcie, gdyby nie był tak przeraźliwie piskliwy.
        Ktoś popchnął Hermionę w stronę drzwi i niechętnie ruszyła. Nie było sensu się przeciwstawiać. Przeszła obok Mary, jeszcze raz oglądając się za siebie i spoglądając na oddalającą się wolność. Nott z hukiem zatrzasnął za nimi drzwi i ostatnia nadzieja zniknęła.
       - Chodź – mruknęła Mary w jej stronę i ruszyła ciemnym korytarzem. Hermiona niechętnie ruszyła za nią. Na końcu korytarza, dziewczyna otworzyła drzwi i drwiąco się uśmiechając omiotła ruchem ręki pomieszczenie.
      - Oto twoja rezydencja, szlamo – zachichotała i Hermiona poczuła do niej jedynie nienawiść. Odetchnęła głęboko i z dumnie uniesioną głową weszła do środka. Drzwi trzasnęły natychmiast. Panna Granger usłyszała jeszcze jak Mary cicho wypowiada zaklęcie, odcinając tym samym Hermionę od reszty domu.
        Nie mając innego wyboru, dziewczyna rozejrzała się po pomieszczeniu. Było bardzo małe, a całość oświetlała tylko naga żarówka przy suficie. Wąskie, nawet jak na jednoosobowe, łóżko stało po prawej stronie i ledwo mieściło się w pokoiku. Znajdowała się tu też mała szafeczka z jedną szufladą, zupełnie niepotrzebna, bo Hermiona nie miała żadnych swoich rzeczy. Wszystko jej odebrano. Ze smutkiem spostrzegła też, że w pomieszczeniu nie ma okna.
        Usiadła na łóżku, które okazało się wyjątkowo niewygodne i rozejrzała po szarych ścianach. Ten pokój zupełnie nie pasował do reszty domu. Wszystkie pomieszczenia, które mijała w drodze tutaj, były bogato zdobione i emanowały arystokracją. Za to ten pokój idealnie odzwierciedlał to, kim dla nich była. Nikim wartym jakiegokolwiek luksusu. Jak mogła pomyśleć, że tutaj będzie lepiej niż w więzieniu? Tam miała spokój, względną nietykalność. Nikt do niej nie przychodził, nikt się nie interesował. A tutaj będzie pod ciągłą obserwacją ludzi, którzy jej nienawidzą. Będzie wysłuchiwała szyderstw i na każdym kroku będą przypominali jej, że jest tylko szlamą.
        Chociaż obiecała sobie, że będzie silna, łzy spływały po jej policzku jedna po drugiej. Tęskniła za Ronem, Ginny, Harrym, rodzicami i domem. Chciała tylko znów poczuć się bezpiecznie, choćby na moment. Zasnąć bez obaw o życie swoje i swoich bliskich. Była zmęczona wojną, niewolą, strachem i bólem.
        Nagle uświadomiła sobie, że nawet nie wiem, ile czasu jest już w niewoli. Straciła rachubę po kilku dniach, ale z pewnością minęły już co najmniej trzy tygodnie. Co się działo przez cały ten czas? Czy zginął ktoś, kogo śmierć powinna opłakiwać? Może Harry? Nie... O tym wiedziałaby z pewnością. Ale Ron, pani Weasley? Ich śmierć mogła pozostać zupełnie anonimowa. Poczuła strach, że ominęło ją coś ważnego. Zapisała w pamięci, aby przy najbliższej okazji zapytać kogoś o to, ile czasu jest w niewoli. Wolała nie pytać o zmarłych, bo mogła spotkać się z nieszczerą, ale raniącą ją odpowiedzią.
        Położyła się na łóżku, które w porównaniu z zimnym kamieniem, na którym sypiała od dawna, wydawało jej się przyjazne i miękkie. Zasnęła natychmiast, próbując odgonić od siebie obawy i złe myśli.

      - Nie chcę jej tu – wrzasnęła Mary wstając gwałtownie z krzesła.
      - Ja też nie, ale musimy to przetrwać. Nie będzie tutaj długo – Nott zachowywał zimny spokój.
      - Skoro Draco tak bardzo ją chce, to trzeba było przenieść ją do kogoś innego albo zostawić z Astorią! Nie obchodzi mnie to! Ona ma stąd zniknąć Teodorze, jak najszybciej.
      - Skończ, Mary! Zapomniałaś chyba, że tu nie rządzisz. Zgodziłem się ją tutaj przechować i nic ci do tego – teraz Nott też wstał i przez chwilę mierzyli się wściekłymi spojrzeniami.
      - To też mój dom. Nie mam ochoty dzielić go z tą szlamą. Nawet się do niej nie zbliżaj, bo przysięgam, że ją zamorduję i Draco nie będzie miał nic do powiedzenia.
      - Tak jak zamordowałaś Sophie? - zaśmiał się prosto w jej twarz.
Bez zastanowienia wymierzyła mu policzek.
        Widząc szaleństwo w oczach swojego chłopaka, cofnęła się o krok. Posunęła się za daleko i teraz mogła spotkać ją za to kara. Nott był nieobliczalny.
Złapał ją brutalnie za ramię i przyciągnął do siebie. Pisnęła z bólu i zaskoczenia. Patrzyła na niego z przerażeniem. Po co w ogóle się odzywała? Mogła przemilczeć parę spraw. Przemyśleć kolejną zdradę, kolejne upokorzenie.
      - Jak śmiałaś... - wysyczał.
        Wyrwała mu się szybko, w panice zabrała jego różdżkę leżącą na stole i wybiegła na korytarz. Istniała szansa, że zdąży zabarykadować się w łazience, zanim chłopak ją dopadnie. Jeszcze tylko kilka kroków... Teodor mocno pociągnął ją za ramię i runęła z krzykiem na podłogę. Chłopak usiadł na niej i zablokował jej nadgarstki nad głową. Patrzył zimno na szlochającą dziewczynę, ale nie wykonywał żadnego ruchu. Po chwili pocałował ją gwałtownie i brutalnie, a jej napięte mięśnie natychmiast się rozluźniły. Odwzajemniła zachłannie pocałunek. Teraz nie liczyło się już nic, oprócz niego. Szybko zdjął z niej koszulkę nocną, jedyny materiał, który ją osłaniał i Mary usłyszała dźwięk prutego materiału. Jęknęła cicho pod naporem jego natarczywych ust. Wiedziała, że to jego przeprosiny. Nie umiał inaczej okazywać skruchy, był na to zbyt dumny.


        Obudziła się zupełnie skołowana. W pomieszczeniu nie było okna, ale już przyzwyczaiła się, że nie wie, która jest godzina. Zapach, który poczuła, pozwolił jej się od razu rozbudzić Spojrzała na małą szafeczkę, na której stała miska zupy z grzybami i kilka kromek chleba. Patrząc na to prawie oszalała ze szczęścia i natychmiast rzuciła się na jedzenie. Zawahała się jednak. Dlaczego jej oprawcy dali jej całą miskę zupy i tyle chleba? Może był tam dodany jakiś eliksir? Veritaserum? Może coś groźnego? Rozważała to przez dłuższą chwilę, ale potem nieśmiało zjadła jedną łyżkę. Kiedy poczuła smak, nie miała już wątpliwości. Zjadła wszystko szybciej, niż się spodziewała.
Drzwi były nadal zamknięte, więc z braku innego zajęcia położyła się na łóżku. Spokój nie trwał jednak długo, chwilę później usłyszała zaklęcie i drzwi otworzyły się szybko.
- Wstawaj – warknęła Mary. Dziewczyna na wszelki wypadek szybko wykonała polecenie. Nie chciała robić sobie ewentualnych kłopotów.
- Co mam robić? - zapytała po chwili, w której Mary mierzyła ją uważnie wzrokiem.
- Sprzątać, gotować... Odpłać się jakoś za gościnę, szlamo – prychnęła i wyszła z pomieszczenia.

24 komentarze:

  1. Nie wierzę w to, że Draco się tak zmienił... Nie podoba mi się on i ten cały ślub z Astorią. Nie lubię Mary, jest po prostu wredna i okropna, bardzo żałuję, że Nott jej nie uderzył za jej zachowanie ;) Czekam z niecierpliwością na kolejny :) Pozdrawiam!


    http://slady-cieni-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaaa tyle czekałam i jest! ♥ pięknie pięknie! Oczywiście zmiana Draco jest przerażająca. Epizod? Serio? Jak mogłeś łajdaku! Grrrr! Ale i tak jestem pobudzona dzięki temu że dodalas! :D suuuper! You made my day normalnie :)

    Dzięki dzięki dzięki!
    Nie mogę doczekać się następnego i tej "akcji"
    Do zobaczenia!

    Aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, dziękuję <3

      Usuń
    2. Czekam i czeeekam :) wiem jestem straszna ale mam nadzieje że sie nie obrazisz że to pisze.
      W żaden sposób nie chcę na ciebie naskakiwać i hejtować że jesteś okropna itd, po prostu przypominam że masz dla kogo pisać :)
      Ale jestem paskudna co?
      Tylko codziennie odświeżam stronę z nadzieją że coś dodasz :)
      No ale oczywiście - dodaj go tylko i wyłącznie wtedy jak będziesz z niego zadowolona i będziesz uważała że jest tak dobry jak być powinien.
      Wiem plotę 3 po 3 więc może już skończę.
      Dobranoc

      Aga

      Usuń
  3. Nie spodziewałam się, że Draco będzie taki zimny, no ale może to się jeszcze zmieni. :) A Mary juże nie lubię. :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Trudno mi sobie wyobrazić, że po tym wszystkim Hermiona będzie mogła wybaczyć Draco.... No chyba że autorka planuje jakieś obliviate...

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej :) Rozdział jest cudowny :) Bardzo mi się podoba :) Jestem nim zachwycona . Naprawdę mi się bardzo spodobał :) Wszystko tak cudownie opisałaś :) Bardzo mi szkoda Hermiony ... biedna dziewczyna ... Mam jednak nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży ... Już nie mogę się doczekać nowego rozdziału :)
    Pozdrawiam i życzę weny :)
    Karolina J

    OdpowiedzUsuń
  6. Przecytałam tylko nie skomentowałam.
    biedna Hermiona.
    Jest mi naprawdę jej szkoda, gdyż wpakowała się w poważne kłopoty
    Nie podoba mi się żona Notta.
    Czuje że będzie miała ciężko z powodu Mary, ale może nie będzie tak źle, kto wie?
    Pożyjemy i zobaczymy a ja tymczasem czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejna rozdział, mam nadzieję, już niedługo :)

      Usuń
  7. OOO Biedna Hermi, Draco czego się tak zmienił ?!?! No ale to część historii, może powróci coś z dawego Dracze. Rozdzial bardzo fajny, czekam na kolejny.
    Pozdrawiam,
    Tsuki <3

    OdpowiedzUsuń
  8. No, ale skoro Nott zdradził Mery z tą Sophią to zasłużył sobie przynajmniej na uderzenie w twarz. :D Chociaż Mery to wredna suka to też bym była zła po zdradzie.
    Nie mogę wręcz doczekać się jak Hermiona trafi do domu Draco. Wydaję mi się, że te wszystkie mugolaczki, które były w domu Malfoya i znikały w tajemniczych okolicznościach były ratowane przez Malfoya. On im pomagał czy coś z tym stylu. Ach, pożyjemy zobaczymy! :) Super opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Czułam ogromne napięcie podczas czytania dialogu między Hermioną a Draconem. Naprawdę Draco zasłużył na wiele gorsze rzeczy. Zaskoczyłaś mnie z pomysłem przeniesienia jej do Nottów. Mam nadzieję, że Hermiona będzie miała okazję ich otruć i uciec, co czarno dla niej widzę. Swoją drogą, czemu nie rozpisałaś się w scenie między Mary i Nottem ;)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam sceny erotyczne na Hermionę i Draco :D

      Usuń
    2. Och, nie wiem czy jest to z psychologicznej strony możliwe. Próbowałam się wczuć w syt. Hermiony i gdyby ktoś zachował się tak wobec mnie jak Draco, to czułabym tylko i wyłącznie pogardę. do tej osoby. Dlatego jestem ogromnie ciekawa jak tą sprawię między nimi rozegrasz :)

      Usuń
  10. Dawno mnie tu nie było, oj dawno... Aż mi wstyd, a to nie zdarza się zbyt często...Rozdział cudowny...Nie wiem dlaczego, ale lubię Notta. Mam nadzieję, że zostawi Mary. Czekam na następny rozdział
    eva

    OdpowiedzUsuń
  11. Nadrobiłam zaległe rozdziały i jak zwykle, gdy już się zagłębie w czytanie, jest mi za mało, jak się kończy rozdział ;D Bardzo mi szkoda Mary, ale chyba i tak bardziej Hermiony. Nadal nie mogę przejść z tym do dnia codziennego, że Malfoy ją kiedyś KOCHAŁ, a teraz zachowuje się, jakby była śmieciem. BO PRZECIEŻ JĄ KOCHAŁ, NIE?! ;( wrrr nie cierpię Cię za to, jaki mętlik mi robisz w głowie. Uwielbiam Cię za to, że robisz mi mętlik w głowie ;D
    Pozdrawiam i zapraszam na mój pierwszy w życiu one-shot Drarry :)
    Dimi,
    halfofdim.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Muszę się tutaj zaczytać, bo fajnie piszesz(czytałam poprzedni blog xD). Nominuję cię do LBA : hate-is-the-kind-of-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Boże łzy spływają mi jedna za drugą. Chyba dziś nie jest mój dzień na bycie silną. Strasznie to przeżywam, ale to duży plus. Nie w każde opowiadanie potrafię się tak wczuć jak w Twoje.
    Scena między Nottem a Mary była ciekawa, już nie mogę się doczekać podobnych scen w wersji dramione
    Vanillia :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Malfoy to straszny dupek, cham i myślę, że wolałabym, żeby umarł...

    OdpowiedzUsuń

Mrs Black bajkowe-szablony